“Juanowi śniło się, że zamieniał się w jelenia. I od momentu tego snu wszystko się dla niego zmieniło. Sny nigdy nie są przypadkowe. Jego dziadek powiedział mu, że sny są językiem bogów i że nigdy nie należy ich lekceważyć. Kiedy śnimy, sny mówią do nas po cichu i w tajemnicy, dlatego czasami widać rzeczy, które ciężko zrozumieć.
Juan był wtedy dzieckiem, ale wkrótce przestał nim być. Nie było mu z tym dobrze, bo między Indianami mówi się, że dorośli są trochę ślepawi, że ich zmartwienia przesłaniają im oczy. I że dlatego tracą zdolność widzenia prawdziwego świata, który ukrywa się za codzienną rzeczywistością i który dostrzec mogą jedynie dzieci i niektórzy szamani.
Ten sen był bardzo dziwny. Jeleń zdecydował się w nim podarować Juanowi swoje serce i po tym, jak to zrobił, padł martwy. Zaczęły dziać się dziwne rzeczy. Juanowi wyrósł we śnie ogon i rogi, tak jakby zamiast umrzeć, jeleń zaczął biegać wewnątrz jego ciała. Juan ścigał go godzinami, po czym wystrzelał z łuku, a wtedy strzała przebijała ciało samego Juana, który umierał i wydobywał z siebie ostatni dech. Gdy próbował o tym opowiadać, wszyscy śmiali się z niego. Nie zważał na ich słowa. Są ludzie, którzy mają duszę tak pełną bólu, że nie mogą zrozumieć, jak jeleń może biegać we wnętrzu ich własnego ciała. Dziadek był jedyną osobą w wiosce, która potrafiła mu doradzić. Nakazał mu opuścić wioskę i znaleźć tego jelenia, zanim znajdzie go kto inny, kto go zabije, nie wiedząc po co to robi, albo polując dla przyjemności.
Tego samego popołudnia w lesie zobaczył go i rozpoznał od pierwszego momentu, gdy ich spojrzenia spotkały się. Jeleń wybiegł przed niego, po czym uskoczył, a Juan podążył za nim, oddalając się od wioski, od rodziców, od dziadka i od wszystkich miejsc, które znał. Zapadła noc i księżyc pozostawał jedynym towarzyszem Juana, kiedy znikał jeleń. Gdy tylko napełniały go obawy, jeleń pojawiał się natychmiast z powrotem i pokazywał mu, że zawsze jest coś ważniejszego niż strach. Juan przez kilka dni nie wracał do wioski. Szukali go na przetartych ścieżkach i w dolinach, po czym uznali, że się zgubił i umarł. Jedynie dziadek wiedział, że jego wnuk dalej poluje i tłumaczył wszystkim w wiosce, że sny czasem zabierają nas bardzo daleko, ale że zawsze wraca się do miejsca, gdzie mieszka własne serce. Niektórzy nie rozumieli tych słów, inni nie chcieli zrozumieć. Dziadek nie widział sensu więcej niczego tłumaczyć. Niektórzy dorośli są głusi na głos swojego wnętrza, dlatego nie mają dostępu do świata mądrości, dlatego zagubili dar widzenia prawdziwego świata.
Juan nie zdawał sobie z tego wszystkiego sprawy, szedł już od kilku dni bez jedzenia, bardzo zmęczony, gdy po raz kolejny go zobaczył. Wyciągnął łuk i strzała dosięgnęła jelenia, nadając sensu jego ostatnim dniom. Juan zbliżył się do rannego zwierzęcia i ręką opatrzył ranę, przez którą ulatywało życie. Patrzył w pełne smutku i wdzięczności oczy jelenia, po czym objął jego ciało. Pocałował go w pożegnalnym rytuale i poczuł na twarzy ciepło jego ostatniego oddechu.
W hołdzie upolowanemu zwierzęciu Juan zebrał kamienie i rozrzucił na nich kwiaty. Na tym najpiękniejszym z wszystkich ołtarzy na pustyni, złożył ciało swojego przyjaciela. Kiedy zdecydował wrócić do domu, zdał sobie sprawę, że wszystko odmieniło się w jego życiu. Miejsca, które wydawały się wcześniej niegościnne, nagle nabrały sensu. Były ścieżkami, na których pozostawił swoje ślady jeleń, który poświęcił dla niego swoje życie. Za każdym krokiem wydawały mu się bliższe i czuł, że rozumie je lepiej. Było to możliwe, bo w ostatnim swoim wyziewie jeleń podarował Juanowi błysk swoich oczu, w poszukiwaniu którego tak długo wędrował. To był najlepszy dar, jaki człowiek może otrzymać, dar widzenia. Dar przeznaczony wyłącznie dla dzieci i dla tych, którzy potrafią wsłuchać się w głosy swoich snów.
Kiedy wrócił do wioski, wszyscy byli tak szczęśliwi, że urządzili dla niego fiestę. Ciekawe, że nikt nie zauważył wielkiej zmiany, która w nim zaszła. Jedynie dziadek zwrócił uwagę na cień Juana, z którego wyrastał ogon i rogi jelenia. Tylko wielcy mędrcy potrafią dostrzegać to, co niewidzialne. Jest to możliwe, bo w młodości sami przeżywali przygody, dzięki którym otrzymywali najwspanialszy dar, dar widzenia prawdziwego oblicza świata”.